niedziela, 5 listopada 2017

Don't let me burn for the witch that I am

Pierwszy tribalowy występ za mną. Grupowy oczywiście, bo na solo lub duet to jestem jeszcze tancerką na zbyt niskim levelu. Chociaż mam kilka upatrzonych utworów do których w sumie można by zrobić fajne choreo (gdybym umiała wymyślać takie rzeczy) na dwie tancerki - i utwory te to głównie srogie średniowieczne nuty, ponieważ skoro można tańczyć taniec brzucha do flamenco, metalu i swingu, to czemu nie do utworów z playlisty Medieval Hardcore Party Mix, niektóre mają fajne motywy na drum solo >D
Dla bezpieczeństwa (oraz z powodu oślego uporu jednej członkini trupy, ale o to mniejsza) tańczyłam z tyłu, gdzie mogła mnie obejrzeć jedynie 1/3 widowni. I dobrze, bo trzęsłam się cały czas jak galareta i nawet nie umiałam zmusić do uśmiech - ale hej, przynajmniej od tego drżenia moje shimmy wyglądało w końcu porządnie!
Ponoć poczynione zostały zdjęcia, a nawet i nagranie występu; nie miałam okazji jeszcze dostać takowych w moje łapki, ale jak dostanę (i nie będę wyglądać bardzo źle), to się podzielę. Póki co posiadam tylko bardzo kiepskie zdjęcie (na którym mam demoniczne oczy) zrobione po występie, co by móc szpanować przed znajomymi. Teoretycznie mogłabym zrobić lepsze zdjęcie w mieszkaniu, ale nie zamierzam pakować się w tribalowy stanik o ile naprawdę nie muszę - w swojej nieskończonej mądrości zrobiłam go sobie z nierozpinanego stanika sportowego (chociaż rozważam rozprucie i wszycie gorsetowego wiązania, ale nie wiem jak zachowa się tkanina) - to jedna rzecz, a druga - makijaż wymagał użycia szminki która robi mi z ust papier ścierny, zastyga w dwie sekundy i daje się zmyć li i jedynie olejem ryżowym, z drobną pomocą szczoteczki do zębów. Nie jestem skłonna aż tak poświęcać się dla bloga. Zresztą, 1/3 mojego kostiumu (opaskę, własnoręcznie wykonaną) można podziwiać na Insta. Gdyż otóż tak, potrzebuję więcej atencji od ludzi z internetów, założyłam Insta. Początkowo miał uzupełniać moje internetowe portfolio (które nie istnieje, lol) i chciałam wrzucać tylko rysunki. Wyszło jak wyszło.
W każdym razie, wpadłam w rękodzielniczy szał i zamierzam wykonać sobie kolejny zestaw stanik+opaska (oraz ponieważ jestem skąpa i nie zamierzam płacić komuś ponad 2000 zł za zrobiony na zamówienie zestaw, skoro sama mogę coś wykombinować za mniej niż pół ceny). Oraz ogólnie więcej opasek i ozdób do włosów, gdyż moja fryzura jest niezwykle nudną, a noszenie kapeluszy w mieście tak wietrznym jak Glasgow trudne (co nie znaczy że nie próbuję, ostatnio goniłam swój turban po wyjściu z mieszkania). Jeśli wyjdzie dobrze, szykujcie się na spam DIY >D

So, I've performed on my first bellydance event ever. In a group of course, I'm still a newbie, not good enough to do solo or duetto dance. Although I have some songs I would like to dance to (if I've only known how to arrange a choreography which actually makes sense), preferably with someone elese - and well, most of those songs are medieval. Because if you can bellydance to metal, swing or flamenco, then you can as well try to bellydance to songs from Medieval Hardcore Party Mix >D Some of them have pretty good parts suitable for a drum solo.
For my own good (and because of one of the troupe member's stubbornness, but whatever) I was dancing in the back row, so only like 1/3 of the audience could actually see me. Good, because I was shivering like crazy (gotta love this adrenaline rush) and didn't even manage to smile - but hey, at least my shimmy was looking good for once.
There will be photos, and even a recording - or so we were told at the event. I don't have them yet, but if I won't look absolutely horrible, I'll share them. For now, I have only one, poorly made post-performance photo, and for some reasons I look as if I was possessed by a demon of some sort, as my eyes are glowing. Oh well, gotta love the shitty light at the venue. Well, I could've taken a photo of the whole essemble in my flat, with good lighting etc., but, being very smart, I've made my tribal bra from a sport bra without any clasps or anything. And I'm not going to wear it if I don't absolutely have to. This shit is hard to get on. And off. And the metal fringe is so, so cold. Another thing is that for my make up I've used a lipstick that turns my lips into sandpaper - and the only way to get it off is to use loads of rice oil. And a toothbrush. So no, thank you, maybe I'll be able to take bettter photos next time. Anyway, the most interesting part - the headdress, made by me, as almost the whole damn thing, because I'm not going to pay over £400 for custom-made stuff - can be seen on my Instagram. Because why, yes, I have an Instagram now, I need all the attention from the strangers on the internet. It was meant to be an extension of my (non-existent) digital portfolio, but it is what it is now.
Anyway, I have a hand-crafting fever now and I'm going to make myself another bra+headdress set, because you can never have enough of those. And I'm considering making some hair accessories in general, as my hairstyle is so repetitive and boring it hurts, and trying to spice it up with hats does not quite work in city as windy as Glasgow (not so long ago I was chasing my turban down the street). If those things will turn out okay, brace yourselves for an DIY spam >D



Choker - Mango || Necklace - I am || Rings - Primark || Kimono - Thrifted || Blouse - Thrifted || Belts - Wolford, Ebay || Skirt - Thrifted || Shoes - Vagabond