piątek, 30 września 2016

LUNΔR CEREMONY


Oto i nadszedł czas kiepskich zdjęć na tle białych drzwi (częściowo załapała się też kanapa, ale ćśśś) >D W przeciwieństwie do tego, jak ja się prezentuję światu, moje mieszkanie to pastelowa kraina łagodności, jeśli nie liczyć skarbonki w kształcie jeleniej czaszki. Ogólnie bardzo lubię czaszki, ale żeby być chociaż troszkę oryginalną - raczej te zwierzęce; jelenie i kocie są bardzo ładne. Ale za to na przykład końskie są mega creepy i nikt mnie nie przekona, że mają w sobie jakiś powab (w przeciwieństwie do konia w całości, żywego). Ten ich maniakalny uśmiech jest zaprzeczeniem powabu.
Jak widać, nie miałam pomysłu na tytuł tak bardzo, że aż skorzystałam z generatora nazw dla zespołów witch house'owych. Wspaniały wynalazek - i odnosi się to zarówno do generatora, jak i gatunku muzycznego. Na tyle, nie wiem, harmonijny i w sumie nienarzucający się, że można spokojnie sobie puścić w tle, jednocześnie w jakiś sposób klimatyczny, ale nie strach słuchać po ciemku - nie to co dark ambientu (który też lubię, ale który potrafi mi zrobić z mózgiem złe rzeczy). No ale ja jestem osobą, która słucha szumu lodówki połączonego z syntezatorem i uważa, że to muzyka (dla ciekawych - Sun O))) ).

And here comes the time of poorly executed photos with doors as background (and a teeny tiny bit of my couch, but shhh) >D Opposite to how I present myself to the world, my flat is a pastel wonderland of all things gentle and nice, if you don't count the deer skull saving bank in. In general, I like skulls as a decorative motive, but to be at least a bit original - the animals' ones; cats and deer have quite nice ones. But, for example, horse skulls freaks me out - they're beyond creepy and no one will make me believe that they actually have any charm (but horses, as a whole and living creatures, definitely are charming). Not with that permanent manic smile.
As you can see, I was so uncreative with title that I turned for help to witch house bands name generator. Great thing - the generator and the music genre as well; pleasant enough to play in the background when you get things done, but still got that specific atmosphere, but not to spooky and unsettling that you cannot listen to it in the dark - what happens to me with dark ambient (which I like a lot, it just does weird stuff to my brain sometimes). But, welp, I'm a person who listens to the fridge's buzzing sounds and synthesiser and says that's music (for the curious and brave - Sun O))) ).


Korzystając z ciepłej pogody (całe siedemnaście stopni! Fenomen, proszę państwa) pozwoliłam sobie na wyglądanie dziewczęco a nieskromnie. Znaczy, dziewczęco jak na mnie, która potrafię wyglądać jak wyjątkowo zniewieściały chłopiec i bywam z mężczyzną mylona, jeśli wyjdę z domu w ciuchach płciowo neutralnych oraz z makijażem ograniczonym do kremu BB (lub w ogóle bez takowego). Cóż, jedenastoletnią wersję mnie takie pomyłki cieszyły bardzo, bo dziewczynką być nie miałam ochoty - czy raczej do bycia dziewczynką nie miałam nic, za to do bycia kobietą sporo. Biust mi się nie podobał do tego stopnia, że noszenie sportowych staników na codzień (wszyscy wiemy, co one robią z biustem, szczególnie tym mało imponującym) mi nie wystarczało i rozważałam bandaż uciskowy - co jest bardzo złym, niezdrowym pomysłem i już lepiej sobie samodzielnie uszyć binder. Mogłabym napisać, że teraz z kolei mam przechył w drugą stronę i staram się wyglądać, jak na moje skromne możliwości, najbardziej kobieco jak się da. Ale nie napiszę, ponieważ byłoby to nieprawdą. Ubieram się tak, jak się w danej chwili chcę poczuć. Czasami czuję się ziemniakiem, wtedy wyglądam jak ić stont i zostaw mnie, albo staram się ogarnąć tego ziemniaka i nadać mu w miarę ludzki kształt. Czasami mam ochotę w tradycyjny i stereotypowy sposób podkreślić to, że mam dwa chromosomy X. Najważniejsze jest właśnie to "czuję się, mam ochotę"; bardzo nie lubię być do czegoś zmuszana, zwłaszcza gdy dotyczy to mojego wyglądu czy zachowania. Szczególnie, gdy wymóg nie ma żadnego logicznego poparcia poza przekonaniami kulturowymi.
Ale wracając do zaprezentowanego ubioru - takie skojarzenie dosyć luźne, może tylko ja je mam, ale lubię myśleć o tej sukience, że mimo nieskromnej długości (i koloru) jest jak druidzka ceremonialna szata >D Jest też trochę subtelnych nawiązań do natury (ergo, do żniw, ergo do kultu ziemi, to przecież oczywiste >D ), choćby pierścionki we wzroki gałązkowo-liściaste, takiż pasek (jeśli nie da się dostrzec roślinnych motywów na zdjęciach, to nic strasznego - na żywo też ciężko i najlepiej patrzeć pod światło czy też z lupą) i naszyjnik z jednym z moich absolutnie ukochanych obrazów Muchy, Latem z roku 1896 (moim nieskromnym zdaniem seria czterech pór roku z tego właśnie okresu jest najlepsza i najbardziej w le style Mucha; chociaż Zima w absolutnie żadnej wersji nie wygląda ładnie i jako osoba lubiąca tę porę roku jestem wielce niekontent z tego powodu).
W ogóle to tak, moje zainteresowania rozciągają się na europejskie religie pogańskie - kolejna rzecz, która wyewoluowała z zainteresowania hippisami i literaturą fantasy; zainteresowanie moje nie jest jakieś bardzo głębokie, to coś na zasadzie "ależ mi się dzisiaj nudzi, poczytam sobie to opracowanie mitologii celtyckiej ponieważ czemu nie", zainteresowanie odżywające gdy napotkam jakiś ciekawy artykuł czy coś. Czyli takie raczej dosyć pasywne i bardzo poboczne (jakby było inaczej, zostałabym antropologiem :v ).

Taking advantage of the unusually warm weather (seventeen Celsius degrees, people!) I let myself look girly and unmodestly. Well, girly in my understanding, because I can look like a very feminine boy and it sometimes happen that people mistake me for a man, especially when I wear gender neutral clothes and limit my makeup to just BB cream (or, from time to time, I go completely bareface). Well, my eleven-years-old-self would be happy for such incidents, because I didn't want to be a girl - or, to be more precise, I had so many reasons against being a woman. I didn't like having breasts at all, to the point that wearing a sport bra on daily basis (we all know how not so prominent breasts usually looks like in a sport bra) wasn't enough and I was toying with the idea of using elastic bandages - which is a bad, bad idea, and it's better to purchase a binder or even make one yourself. I may write now that nowadays I'm on the opposite side and trying to be as feminine as it's possible with my humble skills, but that won't be true. I dress in a way I feel like at the exact moment, or as I want to feel. Sometimes I feel like a potato, so I look like go away leave me alone, or I'm trying to give this potato a human-resembling shape. Sometimes I want to be feminine and highlight the fact that I own two X chromosomes in a traditional, stereotypical way. The most important are those words - I want, I feel like. I really hate when someone forces me to ddo something, especially when it has something to do with my look or behaviour. Even more when it doesn't have any valid, logical reason, but only cultural norms.
But back to the outfit - maybe it's just me, but if not the colour and lenght, this dress would totally look like a druid's ceremonial robe >D And there're some subtle connections to nature theme (ergo, to harvest season, from that to the cult of the earth, isn't that obvious? >D ) - leafs-and-twigs ornaments on my rings, belt with similar decor (don't worry if you're having difficulties with seeing it - in person the issue is the same, you need either to stand towards the light or have a magnifying glass) and the necklace with my favourite of all Mucha's graphics - Summer from 1896 (imho this version of four seasons series is the best, the most le style Mucha; although Winter isn't done nicely in any of the versions and as a person who likes this season I'm highly disappointed).
Anyway, yes, my interests extend to European pagan religions - another thing which evolved from my fascination with hippies and appreciation of fantasy literature; my interest, however, isn't that deep - more like "I'm utterly bored, gonna read that Celtic Mythology thing" or interest coming alive when I encounter an interesting articule somewhere. So I'm, like, keen, but not too keen on that, in a rather passive way (if things were different I would be an anthropologist :v ).

Necklace - Made by me || Rings - Six, I am || Dress - Thrift shop || Belt - ??? || Over-the-knee-socks - ??? || Shoes - Clarks || Bag - Restyle

2 komentarze:

  1. Czekam na siedemnaście stopni ciepła jak na zbawienie :'D Tutaj napieprza co najmniej 10 więcej... |D
    Fani europejskich mitologii łączmy się! Chociaż ja w celtycką ani w ząb >D I punkt też za uważanie, że końskie czachy są przerażające; zgooglowałam kiedyś raz w przypływie ciekawości i nevermoar.
    Super jest ten kiec, genialnie nadaje się na chłodniejsze dni, coby mu upchać pisiont warstw pod spodem <3 Choć zakolanówek i odsłoniętych ud akurat nie lubię, to wspomnę jeszcze, że zawsze przepadałam za tak upiętymi włosami, żeby zakrywały uszy jednocześnie do nich nie przylegając, ale moje, gdy były jeszcze długie, nie chciały tak działać... :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wyście się tam nie rozpuściły jeszcze? D: Ja bym dawno spłonęła, ledwo polskie lato przetrwałam.
      Celtycka mitologia jest chora >D w sensie poplątania ofc, no i nazw - spróbuj to człowieku powymawiać.
      Ooo, muszę zainwestować w warstwy. To jest genialny pomysł na tutejszą zimę. Nie ma śniegu, prawie nie ma minusowych temperatur, ale piździ jak w Kieleckiem.
      Bo do tego trzeba mieć kręcone włosy, które w stanie naturalnym przypominają wronie gniazdo >D

      Usuń