wtorek, 3 stycznia 2017

▼sleepy witch▼


Moje włosy mają plan. Nie mam pojęcia jaki, one same pewnie też nie. Niemniej jednak, zawzięcie go realizują, a ja nie przeszkadzam, bo się boję. Ostatnia ingerencja szczotką skończyła się tym, że szczotka utknęła i miały miejsce sceny przemocy (co prawda ostatecznie się wydostała)...
Zdjęcia i moja prezencja (zwłaszcza makijaż na podbite oczy, taki piękny i  e s t e t y c z n y) na nich pokazują jak czułam się przez 99% czasu w zeszłym roku. W tym w sumie też, chociaż trwa on niedługo i niby wiele do roboty nie miałam, bo siedzę w domu, usiłuję pisać esej oraz zaczynam pałać nienawiścią do architektury klasycznej (nie mam pojęcia, czy to wyrażenie funkcjonuje w polskim, ale w angielskim classical architecture to termin obejmujący Grecję, hellenizm, Rzym, renesans włoski oraz neoklasycyzm ponieważ bo tak) - myślałam, że o bazach kolumn nie da napisać się wiele, a tu można popełnić cholerne dziesięć stron. Można też napisać że przytulanie się do kolumny w ciepłe popołudnie może, a nawet musi, wywołać podniecenie seksualne. To stwierdzenie, oraz cały wywód o erotyzacji architektury sprawił, że popadłam w stupor i dobre piętnaście minut kwestionowałam mój wybór studiów. Nie, żebym przy rysowaniu projektów nie robiła tego co pół godziny. >D

My hair has a plan. I'm not sure what plan exactly, nevertheless - my hair is quite confident in what it is doing, so I won't try to interrupt it, as I'm afraid to do so. Last time I tried to brush it my brush got stuck and some very violent scenes followed in order to get it untangled. 
My apperance (especially the "tired eye" makeup, so pretty and a e s t h e t i c) on the photos below is how I felt for, like, 99% of the last year. Well, I feel the same right now, although 2017 hasn't been around for long yet and I don't have that much stuff to do, as I'm at home, trying to write my essay and starting to feel pure hatred towards classical architecture - I thought that you can write much on, for example, columns bases, but apparently, you can go about this topic for the whole ten pages of a friggin book. And you can also write that it's highly possible to get sexually aroused by hugging a column on a sunny afternoon. This very sentence, together with an explicit thesis about eroticisation of classical architecture got me completely shocked and I started questioning my choice of a degree for good 15 minutes. It's not like that I'm questioning my whole existence every half an hour spend on a project. >D
W ogóle to nastał nowy rok, ludzie podsumowania piszą, wszyscy się cieszą, że cyferka na końcu daty się zmieniła, bo ten 2016 jakiś pechowy był. Czuję, że powinnam popłynąć z prądem i też coś napisać, z drugiej strony jednak - z powodów różnych, lwiej części zeszłego roku nie pamiętam czy też pamiętać nie chcę. Ale też nie mam jakiegoś uczucia ulgi że nowy rok i w ogóle, bo w sumie z czego tu się cieszyć, rok bliżej śmierci i inne takie rozważania godne Ciorana. Zresztą, wolę samodzielnie i bardzo abstrakcyjnie dzielić moje życie na pewne okresy, których granice, jakby nie patrzeć, też są dość płynne, niż się podporządkowywać pod jakiś sztuczny podział czasu i jeszcze czuć tę presję, że "nowy rok, nowa ja" i robić jakieś postanowienia, jakieś zmiany, jakieś zrywy patriotyczne.
Nic nie postanawiam, ponieważ znam siebie aż za dobrze i wiem jakim przegrywem jestem i na co mnie stać (czyli na niewiele). Kusi mnie, żeby chociaż obiecać sobie regularne publikowanie postów, lecz nie - niech żyje chaos i anarchia! >D Ale tak serio, to nie mam pojęcia jak będzie wyglądał nadchodzący semestr - z planu wnioskuję, że będzie intensywnie, ale to tylko w kwestii samych zajęć, a tu jeszcze dochodzi praca nad projektem i robienie zaliczeń. Jestem leniwym człowiekiem, wybrałam niewłaściwy kierunek, było mi iść na communication design albo painting&printmaking, już i tak ludzie biorą mnie za kogoś stamtąd.
Tak, to takie tam narzekania noworoczne, ponieważ lubię zrzędzić. W sumie powód mam, nie dano mi wypocząć w trakcie przerwy - a to, że zdołałam skonsumować równowartość mojej wagi w piernikach poprawiło sytuację jedynie w stopniu minimalnym.

Anyway, it's 2017, guys. People writing summaries of the last year, everybody's happy that the last digit in the date has changed, as 2016 was dubbed very unlucky year. I feel like I should go with the flow and write something in this tone, but on the other hand - I have some reasons to not be eager about recalling the biggest part of last year. But at the same time, I don't feel any relieve or anything, I don't get all this excitement about new year, like, what's the point of being so happy, we're one year closer to death and other optimistic thoughts of which Cioran would be proud. To be honest (and kinda weird) I like my very abstract and very blurry way of dividing my life into some periods, which are actually fluctuating one into another; it suits me more than some other artificial system and all this pressure of "new year, new me". I will apply changes to myself when I'll feel like it's necessary.
Therefore no New Year's resolutions for me. I know myself, I know what a loser I am and what I'm capable of (not much). I'm tempted to promise regular blog entries, but no - anarchy! >D But seriously, I have no idea how this semester will look like, beside being really busy in terms of classes, and there are also assignments and project... I'm a lazybone, I have choosen wrong degree, maybe communication design or painting&printmaking would be better in terms of amount of work, people mistake me for a person from fine arts department anyway.
Yup, that's some good ol' New Year's rambling up there. I like to complain. A lot, as if I was a 60-years-old trapped in a body of a student. But I have very valid reason to complain - not getting enough rest, if any, during the break. And the fact that I've managed to eat the equivalent of my bodyweight in gingerbread improves the whole situation only a little bit.
Choker - H&M || Necklace - Sadir Jewellery || Ring - Primark || Mantle - Thrift shop || Dress - Thrift shop || Belt - Ebay || Shoes - Conhpol

4 komentarze:

  1. Seksualizacja architektury czo >D Znaczy, na upartego kolumny są falliczne, ale i tak ????????
    Ooo, zacny ten Hłamowy dusik. A makijaż "na chorego" tez propsuję >D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby to jeszcze chodziło o falliczność kolumn to rozumiem, ale autorzy jebli teorią, że kolumna, niezależnie od stylu (w sumie zaprzeczają sami sobie, bo o doryckich i toskańskich napisali że są "męskie") to przedstawienie młodego kobiecego ciała. Co w sumie też sami podkopują, podkreślając jak bardzo Grecy woleli powab młodych chłopców :v
      Poza tym, ponoć któryś renesansowy architekt wymodelował pawilon korzystając z proporcji swojej kochanki i, hmm, podniecał się patrząc na ten budynek. Welp, każdemu jego porno.

      Hłaem ma zadziwiająco fajną biżuterię, chociaż akurat dusik mi odstaje od szyi mojej łabędziej, ale to naprawią kombinerki. Jak je znajdę...

      Usuń
  2. Z faktu, że rok bliżej do śmierci, można się też cieszyć XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem ani Cioranem, ani Schopenhauerem xD A antynatalistą tylko troszeczkę xD

      Usuń